Meczet Księgarzy – największy meczet w marokańskim Marrakeszu. Budowę meczetu rozpoczął w 1147 roku sułtan Abd Al-Mumin, założyciel dynastii… Zobacz na mapie
Warto także odwiedzić urocze małe miasteczko na wschodnim brzegu wyspy – Porto Cristo, które przypadło nam do gustu bardziej niż Cala Ratjada lub Cala Millor. Warto poświęcić mu 2-3 godziny, pospacerować, obejrzeć zadbany port i zjeść coś dobrego. W Porto Cristo znajduje się też przyjemna plaża.
Największe atrakcje Marrakeszu. Co warto zobaczyć będąc w Marrakeszu? Najczęściej odwiedzane miejsca: medyna, plac Dżemaa el-Fna oraz meczet Księgarzy
Omiń kolejkę do Muzeum Pergamońskiego! Godzina 19:00 – Aleksanderplatz i dzielnica Św. Mikołaja, ruchliwy i trochę chaotyczny architektonicznie plac to dawne serce Berlina Wschodniego i największy obecnie węzeł komunikacyjny miasta. Góruje nad nim iglica wieży telewizyjnej – widoczna z wielu miejsc w Berlinie (ma 368 metrów).
1. Wielki Pałac Królewski i Świątynia Szmaragdowego Buddy. Wielki Pałac Królewski to główna atrakcja w Bangkoku. Chce ją zobaczyć każdy, kto po raz pierwszy znalazł się w mieście. Nie ma się co dziwić, bo to świadectwo dawnych monarchów Tajlandii. Przez lata był oficjalną rezydencją króla.
Przed wyjazdem warto jednak zasięgnąć informacji o najciekawszych miejscach godnych uwagi, podpowiadamy więc co warto zobaczyć podczas wizyty w Marrakeszu. W cieniu gór Marrakesz jest czwartym co do wielkości miastem Maroka, zamieszkuje go ponad milion osób. Niezwykła aglomeracja znajduje się w paśmie górskim Atlas Wysoki
. Afryka6 stycznia 201913 stycznia 20190 likes Marrakesz to przede wszystkim eksplozja kolorów, dźwięków i zapachów. Zrobicie tam na pewno tysiące pięknych zdjęć. Jest to również świetne miasto na maksymalnie czterodniowy city break. Ponad wszystko nie ulega wątpliwości, że jest to miejsce w stylu travelizing i must see. 10 rzeczy, które trzeba zrobić w Marrakeszu: 1. Przespać się w Riadzie Riad to typowy dla Maroka budynek mieszkalny z wewnętrznym ogrodem lub basenem. Często również z tarasem na dachu. Kiedyś były to typowe budynki mieszkalne, które dziś bardzo często są hotelami. Nie można zatem nocować bardziej marokańsko w Marrakeszu. Ofert znajdziecie na pewno bardzo wiele. Chyba nigdy wybieranie nie zajęło mi tyle czasu. Padło ostatecznie na Riad Tamarrakecht. Polecam go bo było po pierwsze dokładnie taki, jak sobie wymarzyłam. Poza tym czysto, spokojnie, pysznie a przede wszystkim marokańsko. Obsługa dodatkowo dawała świetne porady np. ile powinniśmy zapłacić za taksówki, żeby nie dać się naciągnąć. Same pokoje były bardzo stylowe i duże, a cały obiekt niezwykle uroczy. Aparat wręcz wyrywał się do fotografowania. 2. Pić dużo herbaty miętowej Nigdzie herbata miętowa nie smakuje jak w Maroku. Oryginalnie podaje się ją raczej z dużą ilością cukru. Dla tych fit zawsze pozostaje wersja bez. Sam proces nalewania herbaty miętowej także jest bardzo ciekawy. Pierwszą nalaną z wysokości szklankę wlewa się ponownie do dzbanka. Napełania się szklankę raz jeszcze i dopiero teraz można rozkoszować się smakiem. Przywieziona do Polski z Maroka nie smakuje już jednak tak samo. Ale wciąż jest aromatyczna i smaczna. 3. Zrobić zakupy i poszwędać się po Medinie Medina to najstarsza i zarazem najbiedniejsza część miasta. To tutaj znajdziemy wszystkie znane ze zdjęć stragany z cermiką, dywanami, lampami, szalami, przyprawami i pierwsze, zanim coś kupisz, targuj się, ile wlezie. Medina to wąskie gwarne uliczki, po których spacer jest wyzwaniem. Poruszają się po nich zarówno piesi, powozy, rowery, dodatkowo samochody i liczne motorki. Bipp Bipp, co chwilę. Tu też będziemy na pewno nagabywani, zagadywani, będą nam radzić, którą iść drogą oraz witać nas po polsku. 4. Wpaść na plac Jemaa El Fna Plac Jemaa El Fna znajduje się w samym sercu Mediny. Tu spotkać możemy wszystko: kobry, małpy, tańce, streetfood, handlarzy olejem organowym czy dmuchanymi pingwiny. Chociaż jest tu przede wszystkim głośno i tłuczno, plac Jemaa El Fna ma bezsprzecznie swój klimat, zwłaszcza po zmroku. 5. Zobaczyć Jardin Majorelle i muzeum Yves Saint Laurent Zdecydowanie jedne z bardziej popularnych atrakcji. Warto wstać wcześniej, by uniknąć stanowczo za długiej kolejki. Sam ogród jest pełen roślin z wszystkich zakątków globu. Punktem centralnym jest tam budynek w kolorze majorelle. Jeśli zaś chodzi o sąsiednie muzeum YSL to zdecydowanie przypadnie ono do gustu nawet kompletnym ignorantom w kwestiach mody. Można kupić połączony bilet do obu atrakcji w cenie 80 dirhamów marokańskich. 6. Wypić kawę w Atay Cafe lub Bigua Cafe Strasznie fajne miejsca. Oba znajdują się na terenie Mediny. Po pierwsze gustowne wnętrza, po drugie pyszna kawa, po trzecie fajne tarasy. Na pewno Wam się również spodobają. 7. Pospacerować po Jardin Secret Nie wiedziałam wcześniej, że Marakesz jest tak bogaty w zieleń. Taki jest też oczywiście Jardin Secret. Kolejne miejsce ze ładną marokańską małą architekturą oraz bujną roślinnością. Więcej szczegółów znajdziecie TU. Za wstęp zapłacimy 50 dirhamów. 8. Zjeść lunch w Le Jardin Le Jardin to po pierwsze pyszna lokalna kuchnia z licznymi opcjami dla wegetarian oraz pyszna herbata miętowa. Ponadto samo wnętrze jest przyciągające. Dużo ceramiki, dużo roślin oraz zielonych dodatków. Taki mały ogród. Le Jardin jest tak uroczo zielone, że wychodzisz pysznie nakarmiony i dodatkowo uspokojony. 9. Odwiedzić Concept Store Max&Jan Max&Jan jest zdecydownie bardziej europejski. Fajny Concept Store z ubraniami, dodatkami wnętrzarskimi i kawiarnią na dachu. Bardzo ładne wnętrze i dodatkowo wallart w postaci wielbłąda. A jak wiadomo, ja lubię takie rzeczy. 10. Wyruszyć poza Marakesz Marakesz na dłuższą metę może być stanowczo zbyt męczący. Z pełnym przekonaniem polecam się ruszyć poza, szczególnie w stronę oceanu. U nas padło na As-Sawirę. Świetnie miejsce, a post niebawem będzie na blogu.
22 sierpnia 2018 Maroko (nazywane także „Zimnym Krajem Gorącego Słońca”, „Perłą Maghrebu” oraz „Krajem Zachodzącego Słońca”) jest jednym z najchętniej odwiedzanych afrykańskich państw. Kraj leży w północno – zachodniej Afryce, nad Oceanem Atlantyckim oraz Morzem Śródziemnym. Jego stolicą jest Rabat. Maroko – ciekawe miejsca – Marrakesz – najbardziej fascynujące miasto Królestwa Marokańskiego Marrakesz hipnotyzuje różnorodnością smaków, zapachów oraz kolorów… Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że miasto (często nazywane “Czerwonym Miastem” oraz „Bramą do Czarnej Afryki) „pochłania” turystów bez reszty, pozostawiając w ich sercach długotrwały ślad. Plac Jemaa El Fna Życie Marrakeszu skupia się na znanym na całym świecie Placu Dżami al-Fana (Jemaa El Fna), obfitującym w rozmaite potrawy, a także uliczne spektakle. Na placu można spróbować przysmaków kuchni marokańskiej, głównie pieczonych bakłażanów, ślimaków czy baranich łbów. Warto wspomnieć, że kulinarnej uczcie zawsze towarzyszą pokazy fakirów, zaklinaczy gadów (węży) oraz berberyjskich grajków – opowiadaczy legend. Wśród innych ważnych atrakcji „Czerwonego Miasta” należy wymienić: Mosquée Koutoubia (meczet Koutoubia) – największy meczet w Marrakeszu, Ogród Majorelle – niespotykaną nigdzie indziej oazę zieleni, Dar Si Said Museum (Muzeum Dar-Si-Said w Marrakeszu), w którym można zaznajomić się z marokańską sztuką, a także historią oraz Ogrody Menara – czyli miejsce, w którym spędzają czas zarówno młodsi, jak i starsi mieszkańcy Marrakeszu. – Casablanca – połączenie nowoczesności z dużą dozą afrykańskiej kultury Casablanca jest nowoczesną metropolią, a także gospodarczą stolicą Królestwa Marokańskiego oraz całego Maghrebu. Miejsce bywa kojarzone z filmem pod tym samym tytułem – „Casablanca”, który w całości został wyprodukowany w… Hollywood. Wspaniała architektura Przechadzając się po centrum miasta można obserwować wspaniałą architekturę kolonialną – wzniesioną przez Francuzów, a także architekturę współczesną (marokańską) – inspirowaną budownictwem tradycyjnym. Casablanca jest miejscem kojarzonym z meczetem Hasana II – ten stanowi najbardziej rozpoznawalny symbol miasta. Warto zaznaczyć, że budowlę ukończono dopiero 30 sierpnia 1993 roku. Innym ważnym punktem na mapie Casablanki jest Boulevard Mohammed V – najważniejsza ulica „Casy”. – Fez – wyjątkowa plątanina wąskich, zawiłych uliczek Fez stanowi plątaninę wąskich, krętych uliczek, w których można na moment oderwać się od szarej rzeczywistości… „Zielone Miasto” – bo tak często mówi się o Fezie, jest trzecim pod względem wielkości miastem Maroka. Atrakcje Fezu Wśród najbardziej obleganych (a także najpopularniejszych) dzielnic Fezu, znalazła się dzielnica Fes el Bali, miejsce, które magnetyzuje marokańską atmosferą… Ta najstarsza dzielnica arabska prezentuje się wręcz doskonale, nawet pomimo upływu lat. Na szczególną uwagę zasługują także tutejsze zabytki, grobowiec Mulaj Idrissa II – Medresa Bu Inania oraz jeden z najstarszych uniwersytetów świata – Al-Karawijjin. Niewątpliwą atrakcją Fezu będzie również wizyta w lokalnej farbiarni – koniecznie z listkiem mięty lub bazylii przy nosie… Ciekawostka! Fez jest miastem wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. – Agadir – najpopularniejszy resort turystyczny w „Kraju Zachodzącego Słońca” Agadir jest miejscem, w którym można rozkoszować się aż trzystoma dniami słonecznymi w ciągu roku. Miasto posiada doskonale zorganizowaną infrastrukturę komunikacyjną – ułatwiającą poruszanie się po okolicy, a także ponad dziesięć kilometrów plaż, na których śmiało można wygrzewać kości… Bardziej aktywni urlopowicze mogą natomiast spędzać dzień na graniu w golfa lub uprawianiu sportów wodnych (do wyboru: windsurfing oraz narty wodne). Będąc w Agadirze warto także odwiedzić okoliczny port – pełen łodzi oraz roześmianych turystów. Wieczorem można natomiast wybrać się do kasyna lub modnej dyskoteki. Essaouira (As-Suwajra) – dawny port fenicki, założony przez Portugalczyków w połowie XV wieku Essaouira (As-Suwajra) jest miastem zlokalizowanym w zachodniej części Maroka, nad Oceanem Atlantyckim. Miejsce, przez wzgląd na bliską obecność oceanu, stanowi prawdziwą mekkę dla windsurferów. Najbardziej charakterystycznym elementem Essaouiry są drewniane, wielobarwne łodzie, zakotwiczone w porcie. Osoby, które uwielbiają zajadać się owocami morza, będą mogły skosztować świeżych krewetek, kalmarów, ryb, a także innych wspaniałości pochodzących z głębin oceanu. – Góry Atlas – najwyższe pasmo górskie w Afryce Góry Atlas przykuwają wzrok swoją monumentalnością, a także powodują, że człowiek czuje się mały, prawdziwie mały… Atlas jest najwyższym pasmem górskim w Afryce, zlokalizowanym na terytorium trzech państw: na terytorium Tunezji, Algierii oraz w północnej części Maroka. Warto zaznaczyć, że Atlas Środkowy jest pasmem przeznaczonym dla aktywnych turystów – można śmiało przemierzać go na piechotę, rowerem górskim lub konno. Zobacz Również Komentarze
Po Maroku podróżowałem bardzo dawno temu. To była prawdziwa wyprawa, pierwsza wielka podróż, którą odbyliśmy wspólnie z Magdaleną. Czasami powracałem do fotograficznych wspomnień, do zdjęć na których jestem tak młody, że ledwo siebie samego rozpoznaję, podobnie jak i pióro swoje wtedy stosowane. Nigdy jednak nie czułem potrzeby, aby wrócić. Na świecie tyle jeszcze jest nowych miejsc do odkrycia – powtarzałem. A jednak, co jakiś czas, pojawiała się w głowie myśl, że ze wszystkich miast, do których nie udało mi się wtedy dotrzeć, jest jedno, które chodzi za mną nieprzerwanie i nie daje mi spokoju. Tym miastem był Marrakesz, niesamowite miejsce pełna energii i życia, do którego właśnie teraz, po ośmiu latach przerwy, w końcu dotarłem. Łatwo dziś tam dotrzeć. Bezpośrednie połączenie lotnicze z Krakowa z wylotem w piątek i powrotem w poniedziałek to błogosławieństwo i znak dzisiejszych czasów. Świat kurczy się i każdego dnia staje się miejscem coraz bardziej na wyciągnięcie ręki. O ile łatwo tam dotrzeć, podobno trudno tam wytrzymać – to jedyne, co słyszałem przed wylotem od większości osób, które miały okazję przebywać w Marrakeszu. Czy opinie większości przetrwały konfrontację w zastaną rzeczywistością? Wkroczmy na chwilę w obserwacje spisane na krawężnikach, w cieniu ogrodów i w przerwach popijania miętowej herbaty: „Heil Hitler” – pozdrowił mnie pewien Marokańczyk w sklepie, do którego wszedłem z własnej, nieprzymuszonej woli. Myślał, że jestem Niemcem. Na komentarz, że gdybym był, zapewne bym się obraził, zdziwił się i rzekł, że zawsze się śmieją. No dobrze, ciągle uczymy się świata i dowiadujemy się o nim czegoś nowego. Popatrzyłem na magnes, który mi się spodobał i zapytałem o cenę. 50 dirhamów. Tak, w tej materii nic się nie zmieniło. W Maroku dalej trzeba się targować, choć tu i ówdzie pojawiły się hipsterskie butiki z naprawdę fajnymi rzeczami, w których ceny podane są na etykietach i generalnie są w porządku. Gdy już jednak trzeba się targować, niezmiennie stosuję taktykę, która polega na mówieniu, że tyle mi zostało w portfelu bo zaraz wyjeżdżam i zawsze udaje się uzyskać cenę, która satysfakcjonuje. Magnes kosztował mnie pięć dirhamów, zaś wychodząc ze sklepu pozdrowiłem sprzedawcę zdaniem „precz z faszyzmem”. Obiecał, że się nauczy. Nic też nie zmieniło się w materii międzykulturowych relacji na linii Maroko – reszta świata. Niezmiennie dziwię się zachodnim kobietom (przodują tutaj Angielki), iż paradują po muzułmańskim kraju i dosyć konserwatywnym mieście z odsłoniętymi, pardon, tyłkami, brzuchem i dekoltem. Nawet w katolickiej Polsce to szokuje, więc czy należy dziwić się oburzeniu starych i religijnych autochtonów oraz seksistowskiemu zachowaniu młodych, którzy mlaskają na kobiety albo wprost oferują im seks? Czy wina jest po jednej stronie? W dobrym ubiorze przodują, w opinii lokalnych, Hiszpanki. Może dlatego, że pół Hiszpanii było kiedyś pod wpływem islamu i ogarnęli kulturową sprawę? Zdecydowanie ogarniają kulturowe sprawy lokalni handlarze narkotyków. Haszysz jest dostępny dosłownie wszędzie i można go łatwiej dostać niż produkty podstawowej potrzeby. Znalezienie szczoteczki do zębów zajęło dwie godziny, zaś napatoczenie się na delikwenta z szeroką ofertą narkotyków nastąpiło pięć minut po opuszczeniu autobusu, który przywiózł mnie z lotniska. Na tekst, że nie palę, nie wciągam, nie biorę, nastąpiło lekkie zdziwienie, bo przecież wszyscy tutaj po to przyjeżdżają – przynajmniej w opinii lokalnych. „W życiu nic nie ma za darmo” powinno zostać mottem przewodnim tego miasta. Absolutnie nie należy oczekiwać tutaj jakichkolwiek naturalnych relacji na linii przyjezdny – miejscowy. Jeśli takie się wydarzą, należą one do wyjątku od reguły. Akceptacja tego stanu rzeczy oraz przygotowanie się do wszystkich najgorszych aspektów podróży do Marrakeszu, sprawi, że nasza podróż minie przyjemnie i bez zbędnych niespodzianek. W gruncie rzeczy to bowiem po naszej stronie leży w znacznej mierze to, jak wspominać będziemy podróż do tego niezwykle ciekawego miasta. Ubierzemy się jak idioci eksponując nasz ciało? Nie będziemy mieć szacunku miejscowych. Ubierzemy się skromnie i stonowanie? Nikt nie będzie zwracać na nas uwagi. Nie potrafimy, albo wstydzimy się targować? To zapłacimy jak za mokre zboże! Potrafimy? Tak sprzedawca jak i kupujący wyjdą ze sklepu zadowoleni. Nie rozumiemy, że większość tych ludzi żyje jedynie z turystyki i tak naprawdę mieszkają w relatywnie biednym kraju? Będziemy się irytować na każdego napotkanego „promotora” czy sprzedawcę. Poczytamy trochę o tym miejscu i jego kulturze – będzie nam łatwiej wszystko zrozumieć. O zasadach bezpieczeństwa w Marrakeszu na końcu tekstu. Marrakesz. Krótka historia Czerwonego Miasta Marrakesz kiedyś pełnił rolę stolicy Maroka. Jego sława, która ciągnie się do dziś, wynika nie tylko z bliskiego w stosunku do Sahary położenia, ale także ze specyficznej egzotyki miejsca, jego artyzmu i historii, której był świadkiem na przełomie dziejów. To, iż był Marrakesz ważnym ośrodkiem miejskim widać nie tylko po jego wspaniałej i świetnie zachowanej medinie (starym mieście), ale także z wielkiej tradycji handlowej, którą jego mieszkańcy kontynuują współcześnie. Miasto powstało w czasach rządów Almorawidów, Berberów z Sahary, którzy słynęli z waleczności oraz pobożności oraz szerzenie bardzo ortodoksyjnej wersji islamu. Pierwsze zalążki osady zapoczątkowały jej istnienie w 1062 roku za panowania Jusufa ibn Taszfina. Dosyć szybko rozpoczęto wznoszenie stałych zabudowań, do których tworzenia używano cegieł błotnych. To właśnie owe cegły błotne, tworzone z zabarwionej na czerwono ziemi, sprawiły, że miasto otrzymało nazwę Medinat al Hamra – Czerwone Miasto. Wąskie uliczki zachowanej do dziś mediny stanowią główną i najbardziej fotogeniczną atrakcję Marrakeszu i to właśnie w nich powracają historie tego miejsca spisane na przestrzeni dziejów. Wraz z rozwojem i podbojami Almorawidów, ich kraj rozszerzał się na cały region obejmując północną Afrykę i hiszpańską, muzułmańską wtedy, Andaluzję. To właśnie dzięki doświadczonym sztukmistrzom sprowadzonym z Andaluzji a także dzięki bogactwom tego regionu, stolica ówczesnego imperium nabierała elegancji i polotu. Panowanie Almorawidów nie trwało długo i już w dwunastym wieku ulegli oni Almohadom. Ci, zdobywszy miasto, zburzyli wszystkie świątynie twierdząc, iż nie zostały one poprawnie ulokowane względem Mekki. Almohadzi podbijali kolejne tereny w Andaluzji, zaś bogactwa napływały do miasta, które przeżywało okres kolejnego rozkwitu. Nie upłynęło wiele czasu, gdy klęski w Andaluzji, wojna domowa, susza, głód i wiele innych plag zwaliły Almohadów z nóg. Ponad siedemset lat temu Marrakesz przestał być stolicą tych ziem, gdyż przeniesioną ją do położonego na północy Fezu. W 1525 roku został ponownie stolicą państwa rządzonego przez Saadytów. Gdy w 1659 roku dynastia straciła władzę na rzecz panujących do dziś Alawitów, Marrakesz pożegnał się na dobre z tytułem miasta stołecznego. XIX wiek to powolny upadek miasta związany z przejściem z handlu saharyjskiego na morski, zaś początek XX wieku to dla całego kraju czas kolonializmu i zależności od Francji, który to okres do dziś odciska swoje piętno w kraju, w którym oprócz arabskiego, mówi się dziś w znacznie mierze po francusku. Po dekadach francuskiego protektoratu Maroko odzyskało niepodległość w 1956 roku a na swoją stolicę obrało Rabat. Lata 60. i 70. to okres, gdy do Marrakeszu zaczęły napływać rzesze dzieci kwiatów i wszelkiej maści buntowników oraz artystów. Wkrótce potem pojawiła się masowa turystyka. W 1985 roku, gdy medinę Marrakeszu wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, zainteresowanie tym niezwykłym miastem wzrosło jeszcze bardziej. Marrakesz. Największe atrakcje i zwiedzanie miasta Dzisiejszy Marrakesz to niezwykła mieszanka starego i nowego. Tradycjonalistyczne, muzułmańskie społeczności żyją obok pragnących wyzwolić się z konwenansów liberałów. Obok siebie spacerują kobiety w czadorach oraz zupełnie europejskich strojach. Choć mieszają się tu wszelkie prądy myślenia, nie miesza się za wiele w tkance architektonicznej miasta. Nie opowiem Wam o nowoczesnych galeriach czy muzeach sztuki współczesnej lub drapaczach chmur powstających na przedmieściach. Urok Marrakeszu polega na tym, że sporo z tego, co w nim doświadczamy, jak powstała setki lat temu, tak nadal stoi i zabiera nas w swoistą podróż w przeszłość. Co więc warto zobaczyć i na co zwrócić uwagę podczas wizyty w mieście? Kutubijja – meczet księgarzy Siedemdziesięciometrowy minaret meczetu Kutubijja to symbol Marrakeszu i jednocześnie pierwowzór wszystkich minaretów, które powstały w Maroku i poza jego granicami. Słynna Giralda, o której pisałem w niedawnym tekście z Sewilli to właśnie pochodna inspiracji płynących z tego miejsca. Oprócz funkcji religijnych, które pełni od setek lat, jest to najważniejszych punkt nawigacyjny dla tych, którzy poruszają się po mieście. Kompleks powstał w 1147 roku za panowania Almohadów, którzy, jak wcześniej wspominałem, zburzyli wszystkie istniejące świątynie i wybudowali kolejne, jeszcze bardziej majestatyczne i już poprawnie zlokalizowane względem Mekki. Nazwa w dosłownym tłumaczeniu oznacza meczet księgarzy, gdyż budynek powstał na miejscu, w którym handlowano i przepisywano księgi. Zwiedzanie wnętrz jest niemożliwe, gdyż jedynym meczetem w Maroku, do którego wstęp mają niewierni, jest meczet Hassana II w Casablance. Wokół meczetu znajdują się ogrody, w których warto przysiąść na chwilę w poszukiwaniu odetchnienia od niesamowitego upału panującego w mieście. Plac Dżemaa el-Fna Dosłownie kilka kroków od Kutubijji położony jest drugi najważniejszy symbol Marrakeszu – plac Dżemaa el-Fna. Przyjechawszy do miasta za dnia i trafiwszy do tego punktu orientacyjnego, od którego odchodzą wąskie uliczki mediny, można mieć wrażenie, iż jest to po prostu jeden, wielkie rynek, na którym upalne słońce rozpościera swój nieubłagany żar. Jednak wraz z nadejściem wieczora, gdy słońce coraz szybciej chowa się za horyzontem, ten wielki plac pokazuje swoje zupełnie inne, niesamowite oblicze. Za dnia spotkamy tam jedynie zabłąkanych turystów, mieszkańców, którzy szybko przecinają go w drodze z jednej części mediny do drugiej, oraz charakterystycznych sprzedawców wody, jak ten, który zdobi okładkę tego artykułu. Wieczorem jednak rozpoczyna się prawdziwy spektakl. Na rynku po zmroku dzieje się wszystko. Występy różnej maści artystów, zapasy bokserskie, handel najdziwniejszymi rzeczami oraz, co najważniejsze, kulinarne biznesy, pokrywają całą powierzchnię gigantycznego placu. Szczególnie na ofertę kulinarną właśnie, warto zwrócić uwagę spacerując po Dżemaa el-Fna. Na chwilę przed gastro-podróżą, warto jednak wejść do jednej z knajp położonych na dachach budynków okalających rynek. Obowiązkowy zakup, chociażby napoju, to bilet do najlepszych punktów obserwacyjnych tego fascynującego spektaklu. Sącząc coca-colę cierpliwie czekałem na całkowity zachód słońca, po czym po zmroku zanurzyłem się w kulinarną ofertę miejsce. Przenośne stoiska wraz z rozłożonymi przed nimi ławami wyglądają bardzo niepozornie i wśród wielu podróżnych nie budzą zaufania, jednak biznesy te podlegają dosyć rygorystycznym kontrolom i w praktyce serwują naprawdę dobre i tanie jedzenie. Dziesiątki podobnych stoisk konkuruje ze sobą i za pomocą wygadanych naganiaczy, zapraszają oni turystów oraz miejscowych, do spróbowania ich specjałów. Gdy upatrzycie sobie miejsce i menu, które Wam odpowiada, poddajcie się promotorowi. W nagrodę za wybranie ich miejsca, możecie liczyć na kilkusekundowy występ muzyczny pracowników, choć nie zawsze i nie wszędzie. Zmęczonym podróżnym, po długim i upalnym dniu, lokalna gastronomia zaproponuje ogromny wybór tajinów, zup, w tym słynnej zupy ze ślimaków, mięsa z grilla, miętowej herbaty oraz różnorodnych słodkości. Spektakl trwa długo i ciągnie się do późnych godzin nocnych, by o poranku ponownie odsłonić pusty plac, po których hula wiatr i garstka ludzi. Ogród Majorelle – najpiękniejsze miejsce Marrakeszu Marrakesz można kochać lub zupełnie nienawidzić. Siedzieć w nim jeden dzień i pragnąć uciekać, lub zatapiać się w nim powoli i zatracać bez pamięci. Jardin Majorelle opowiada historię tych, którzy spędzili w Marrakeszu wiele czasu i stracili dla niego głowę. Opowiada tę historię w sposób piękny, a według mnie osobiście, przedstawia ją w najpiękniejszym miejscu, jakie znajdziemy w owym subsaharyjskim mieście. Jacques Majorelle był francuskim orientalistą, malarzem i synem słynnego twórcy mebli stylu Art Nouveau, Louisa Majorelle. Przybył do Maroka w 1917 roku na zaproszenie francuskiego generała Marshala Lyautey. Po przybyciu do Marrakeszu, zakochał się w nim po uszu. W 1923 roku postanowił osiedlić się w nim na stałe i zakupił działkę nieopodal miasta. W 1931 roku Paul Sinoir działając na zlecenie Jacquesa Majorella, zaprojektował jego pracownie w stylu Art Deco. Ściany domu miały otrzymać kolor znany jako „Mojorelle Blue”. Wokół domu-pracowni powstał z kolei niesamowity ogród, który po dziś dzień uważany jest za najlepszy przykład tego, jako może wyglądać raj. Zgromadzono w nim ogromną kolekcję egzotycznych roślin, które tworzą dziś prawdziwą oazę w nieraz niezwykle hałaśliwym mieście. Ogród otworzony został dla publiczności już w 1947 roku, jednak po śmierci Jacquesa w 1962 począł popadać w ruinę. W 1980 roku znany projektant Yves Saint Laurent wraz z Pierrem Berge, zakupili kompleks Majorelle jednocześnie chroniąc go przed przejęciem przez panoszących się po okolicy deweloperów. Od tego czasu postępowała renowacja kompleksu w trakcie której dodano wiele nowych roślin. Oprócz rozwoju flory, na terenie kompleksu, właśnie we wspomnianym niebieskim budynku, powstało muzeum kultury Berberów. Współcześnie na ternie kompleksu znaleźć można dwa miejsca poświęcone człowiekowi, który uratował tę perełkę – mały monument wspominający Yves Saint Laurenta oraz niewielką galerię z jego pracami z serii „Love”. Processed with VSCO with al5 preset Processed with VSCO with al5 preset Processed with VSCO with al5 preset Muzeum Yves Saint Laurent Wizyta w Jardin Majorelle oraz położonym obok muzeum Yves Saint Laurent to zdecydowanie najdroższa część budżetu zwiedzania. Pakiet trzech miejsc (Jardin Majorelle, Muzeum sztuki Berberów oraz Muzeum Yves Saint Laurent) to łącznie koszt około 18 Euro (180 MAD), jednak uwierzcie mi – naprawdę warto. W żadnym innym miejscu w Marrakeszu nie zapłacimy takiej stawki za wejście, a przy okazji w żadnym innym miejscu tego miasta, nie otrzymamy takiej estetycznej uczty jak w tych trzech miejscach właśnie. „To w Maroku zrozumiałem, że zakres kolorów, które używam, to kolory suków, galabiji i innych strojów tutaj poznanych. Śmiałość widoczną w moich projektach od tego czasu, zawdzięczam temu kraju, jego harmonii, jego układankom, ferworowi jego kreatywności. Ta kultura stała się moją, jednak nie byłem zadowolony z absorbowania jej. Dokonałem jej transformacji i adaptacji.” – Yves Saint Laurent Dosłownie krok za ogrodem Majorelle znajduje się miejsce poświecone znanemu artyście i projektantowi. W ścianach tego świetnie zaprojektowanego budynku odnajdziemy projekty i realizacje YSL przedstawiające 40 lat pracy z lat 1962 – 2002. Prawdziwa gratka dla miłośników mody! Dom Fotografii – Maison de la photographie de Marrakech Aby łatwiej zrozumieć to, w czym zakochał się Yves Saint Laurent, gdy przybył do Marrakeszu, podobnie jak wielu mu podobnych, warto zajrzeć do prywatnego muzeum położonego w drodze powrotnej z Jardin Majorelle. To świetnie zorganizowane i w niezwykle estetyczny sposób prezentujące swoje zbiory, muzeum, zabiera nas w podróż po Marrakeszu przełomu XIX i XX wieku. Opowiada historię jego mieszkańców udokumentowaną oczami i aparatami znanych zachodnich fotografów, którzy przemierzali te ziemie. Warte odwiedzenia! Muzeum Marrakeszu Aby dowiedzieć się z kolei czegoś na temat samego miasta, a także przez chwilę poprzebywać w towarzystwie lokalnej sztuki marokańskiej, tak starej jak i współczesnej, warto wpaść do Muzeum Marrakeszu obok słynnej szkoły koranicznej przy meczecie Ben Yusufa. To miejsce zrekompensuje nam fakt, że medresa jest obecnie niedostępna dla zwiedzających na czas dwuletniego remontu. W muzealnej kawiarni zrelaksujemy się przy wyśmienitej miętowej herbacie, po czym zanurzymy się w dobrze utrzymany pałac i dzieła prezentowane w jego wnętrzach. Choć według wszelkich obiektywnych i subiektywnych kategorii, nie jest to sztuka najwyższych lotów, warto wybrać się do tego miejsca i poznać twórczość lokalnych artystów. Pałac Bahia Na przeciwległym krańcu centrum miasta znajduje się z kolei pałac, którego odwiedziny należą do kanonu klasycznej trasy zwiedzania miasta. Nie jest to budowa tak stara, jak reszta tkanki miejskiej. Powstał on pod koniec XIX wieku, mniej więcej koło 1890 roku. Rezydencję tą wybudowana dzięki dwójce wielkich wezyrów (premierów) – Si Ahmedowi Ibn Musie oraz jego synowi, Ba Ahmedowi. Dwie części pałacu przeznaczone były dla każdego z nich. Centralnym miejscem kompleksu jest dziedziniec główny w całości wyłożony azulejos, czyli małymi, charakterystycznymi płytkami używanymi w Maroku, Hiszpanii i Portugalii. Jest to kolejne miejsce na mapie miasta, w którym znajdziemy ucieczkę od gwaru metropolii i w którym odpoczniemy w cichych, pachnących ogrodach pałacowych zanim ponownie trafimy na słynny plac lub do gwarnych uliczek mediny. Medyna – wąskie uliczki starego miasta To bodaj największy skarb i najznamienitsza atrakcja Marrakeszu. Odwiedzający to miasto popadają w prawdziwą miłość do czerwonych i oferujących cień uliczek. Prawdziwe skarby tych labiryntów schowane są z kolei za niepozornymi murami – są to prywatne domy mieszkańców miasta oraz setki riadów, tradycyjnych hoteli położonych w dawnych pałacach miejskich z charakterystycznym, centralnym dziedzińcem. Oprócz pustych uliczek pełnych domów i mieszkań, trafimy także na suki – uliczki targowe, na których handluje się dosłownie wszystkim. To właśnie na nich opędzać się będziemy od nachalnych sprzedawców, którzy chcą nam wcisnąć wszystko za kilkanaście razy wyższą cenę. Bez zatopienia się w ten niesamowity labirynt miasta trudno mówić o tym, że się go poznało. Zakupy i jedzenie w Marrakeszu Jest kilka rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie podróży do Maroka: tajin – dane podawane w charakterystycznym, stożkowym naczyniu, którego górą część zdejmuje się w momencie podania do stołu, oraz miętowa herbata, której codziennie wypijałem hektolitry. O ile woda to w tym klimacie rzecz niezbędna, o tyle nic lepiej nie gasi pragnienia aniżeli gorąca, słodka i aromatyczna, zielona herbata z dodatkiem mięty. Na wspomniane wcześniej tajiny traficie wszędzie – od garkuchni przez dobre restauracje aż po wspomniane budy na wielkim placu. Do wyboru macie wszelakie wersje – wegetariańską, z kurczakiem, z baraniną, z wołowiną, na słono, na słodko, do wyboru do koloru. Średnia cena tajina to od 40 MAD do około 140 MAD w zależności od zawartości i lokalu. Jeśli chodzi o zakupy, w Marrakeszu kupicie dosłownie wszystko. Warto jednak wiedzieć, co chcecie, oraz ile jesteście w stanie oraz ile chcecie, zapłacić. O ile sztukę negocjowania cen doprowadziłem w swoim życiu do perfekcji (mieszkając w Chinach), o tyle przyznaję, niewiarygodnie za tym nie przepadam w Maroku. Nawet dla mnie cały ten proces zdaje się być nachalny, zaś od wchodzenia do sklepików czy na stoiska skutecznie zniechęca mnie to, iż człowiek zostaje od razu osaczony i bombardowany informacjami o „best price for you, my friend”. Sztuczność tych handlowych sytuacji sprawia, że z niezwykłą sympatią odnoszę się do wszelkich, często hipsterskich, butików takich jak chociażby Chabi Chic, w których ceny ustalone są z góry a asortyment prezentuje wysoki poziom. Jednodniowe wycieczki z Marrakeszu Wśród moich rozmówców, szczególnie tych, którzy Marrakesz odwiedzili, panowało przekonanie, iż miasto to jest jedynie dobrą bazą wypadową w dalsze części Maroka. Owszem, jest. Jednak nie każdy, kto miałby ochotę na orientalną ucieczkę ze swojego miasta, musi od razu planować wielkie, afrykańskie wakacje. Dla tych, którzy przybywają na 3-4 dni, oprócz samego zwiedzania Marrakeszu, lokalne firmy wycieczkowe przygotowują całkiem dobrze zorganizowane i ciekawe wypady jedno- lub kilkudniowe w góry Atlas, na Saharę, nad ocean czy tez do innych miast kraju. Rzeczywiście, wyjeżdżając z miasta, już po krótkiej chwili, człowiek docenia jak bardzo różnorodnym i niezwykle fascynującym krajem jest Maroko. Siedząc w górach Wysokiego Atlasu, w połowie drogi do miejsca, które postanowiłem odwiedzić, doszedłem do wniosku, iż w gruncie rzeczy jest to jeden z tych krajów, do którego szczerze lubię wracać. Jakie miejsce odwiedziłem tego dnia? O tym już w kolejnym wpisie. Processed with VSCO with e5 preset Processed with VSCO with g9 preset Czy Marrakesz jest bezpieczny? Na koniec to, o co wszyscy pytają – tak przed, jak i po podróży do Marrakeszu. Czy jest tam bezpiecznie? Nie przedstawię Wam obiektywnej opinii. Z jednej strony znajdziecie w polskiej blogosferze cały ogrom negatywnych przygód doświadczonych na miejscu, z drugiej strony, przez ani chwilę w ciągu kilku dni pobytu na miejscu, nie poczułem się przez cokolwiek i kogokolwiek zagrożony. Może to po prostu ja, dziecko szczęścia, może to, że staram się wtopić i nie wyróżniać, może. Na to pytanie trudno odpowiedzieć bez brania odpowiedzialności za to, co się napisało. Mogę Wam jednak powiedzieć, co zrobić, aby Wasza podróż była bezpieczna. O tym przeczytacie w ostatnim tekście, który znajdziecie tutaj. Byliście w Marrakeszu? Macie swoje spostrzeżenia? A może macie pytania? Podzielcie się wszystkim w komentarzu!
W południowej części Maroka, na przedgórzu Atlasu Wysokiego, na wysokości 465 m położony jest Marrakesz – jedno z najważniejszych, a zarazem najpiękniejszych miast kraju. Medyna w Marrakeszu To właśnie medyna przyciąga rzesze turystów z całego świata. Jest to zabytkowa część miasta otoczona wysokimi czerwonymi murami, w której zobaczymy wspaniałe budowle, skosztujemy prawdziwego tażina, napijemy się soku z pomarańczy oraz zrobimy zakupy. Plac Dżemaa El-Fna w Marrakeszu Dżemaa El-Fna to wspaniały plac w samym sercu miasta, na którym skupia się rozrywkowe i towarzyskie życie Marrakeszu. Miejsce to pochwalić się może niebanalną historią: przez setki lat przez „Plac Straceńców”, jak bywa nazywany Dżemaa El-Fna, przewinęły się całe rzesze kupców, rolników, złodziei i niewolników. Bezpieczeństwo w Marrakeszu Czy Marrakesz jest bezpieczny? Oczywiście, że tak. Nie musimy bać się spacerów z dala od centrum miasta czy zrobienia zdjęć dobrym aparatem. Jednak tak jak w każdym innym mieście świata powinniśmy mieć oczy dookoła głowy, bo nieuczciwi ludzie pojawiają się wszędzie. Darmowe atrakcje w Marrakeszu Marrakesz przyciąga wielu turystów z całego świata. Aby poznać jego piękno wcale nie trzeba wydawać kroci. Jest tu wiele miejsc i atrakcji, za które nie trzeba płacić. Oto kilka pomysłów na spędzenia czasu w Marrakeszu bez wydawania pieniędzy. Suk w Marrakeszu Miejscem, które odwiedza w Marrakeszu każdy turysta są souki. Kuszą kolorami, zachęcają zapachami, imponują wielkością. Przychodząc tu warto zaopatrzyć się w kilka godzin wolnego czasu, trochę pieniędzy i całą masę cierpliwości. Souk w Marrakeszu to bez wątpienia miejsce niezwykłe. Zielone serce Marrakeszu – ogród Majorelle Jednym z najczęściej odwiedzanych i z pewnością najbardziej zielonych miejsc w Marrakeszu jest Ogród Majorelle. To zachwycające miejsce znajduje się w samym sercu czerwonego miasta. Ogród chociaż stworzony 100 lat temu, nadal zachwyca. Meczet Kutubijja w Marrakeszu Marrakesz słusznie uznawany jest za centrum kulturalne całego Maroka, choć nie jest on przecież stolicą państwa. W mieście tym znajduje się wiele godnych uwagi zabytków, do których niewątpliwie należy zaliczyć przepiękne, okazałe meczety o minaretach sięgających wręcz ku nieboskłonom.
Egzotyka na wyciągnięcie ręki – tak najkrócej można by określić Maroko, patrząc od strony Europy. A Marrakesz, to chyba najciekawszy i najbardziej zróżnicowany przykład orientalnej kultury. Tanich lotów jest tak dużo, że dosłownie każdego dnia spore grupy urlopowiczów – z wielu miejsc Starego Kontynentu – udają się tam po nowe smaki, słońce i przygodę. Poza tym, wciąż dochodzą nowe połączenia! Nawet kilka dni po tym jak my kupiliśmy swoje bilety, doszły bezpośrednie trasy z Polski. Ale na szczęście na bardziej odległe terminy, więc nie było nam aż tak szkoda. Zwłaszcza, że udało się dostać (w idealnym dla nas terminie) dość tanie loty do Marrakeszu (z przesiadką w Londynie – co też nam było na rękę). Za to teraz już wiemy, że następnym razem polecimy prawdopodobnie tylko jednym lotem, prosto do Rabatu. Ale zanim wybiegnę aż tak w przyszłość, powiem Wam najpierw, czy warto lecieć do Marrakeszu – jak myślicie? ;)Termin: luty-marzec 2017 (8 dni) Osoby: 2 (Ewa i Romek) ;)Maroko – informacje praktyczneWiza: turystycznie nie jest potrzebna (do 90 dni), ale paszport musi być ważny minimum pół roku! (po wylądowaniu i przed wylotem wypełnia się ogólnodostępne na lotnisku karteczki, dołączane do paszportu)Waluta: Dirham [MAD, Dh]; przelicznik: 10 MAD = ok. 1€ (co ciekawe, nawet na lotniskach jest korzystnie wymieniać – ujednolicony kurs we wszystkich spotkanych przez nas miejscach)Czas: GMT, GMT+1 (czas letni)Języki: arabski (urzędowy), berberyjski, francuski (powszechnie stosowany) /w turystycznych ośrodkach można dogadać się też po angielskuPrawo jazdy: polskie prawo jazdy wystarczy, międzynarodowe mile widziane; przy wjeździe swoim samochodem wymagana zielona kartaUdogodnienia: WiFi dostępne w wielu miejscach turystycznych (hotele, riady, lokale gastronomiczne, nawet nowsze autobusy miejskie); bankomaty znajdują się we wszystkich większych miejscowościach i jest ich całkiem sporoGniazdka w Maroku: polskie wtyczki pasują do gniazdek (bez przejściówek)Zdrowie: szczepień obowiązkowych brak, a zalecane, to zwykle standardowe dla tropikalnych podróży; przyda się też profilaktyka przeciw obcej florze bakteryjnej – probiotyk typu Dicoflor (10 dni x 1 tbl. – 7 przed wyjazdem, 3 podczas) -> o wartych przemyślenia szczepieniach, zdrowiu w podróży oraz probiotyku ← pisałam w osobnym pościePogoda: w okresie zimowym trzeba pamiętać, że noce są chłodne, a nawet zimne (w wielu miejscach nie ma ogrzewania), dnie za to bywają ciepłe przy słonecznej pogodzie, jednak gdy jest pochmurno, trzeba się nastawić na chłód; warto więc zabrać ciuchy (i buty) na każdą pogodę – od czegoś do opalania, aż po ciepły polar i kurtkę przeciwdeszczową; no chyba że lecimy tam latem, to [poza górami] sucho i gorąco w większości miejsc w Maroku ;)Koszty podróży (za 2 osoby): loty zewnętrzne 230€ || noclegi ze śniadaniami 130€ || gastronomia 88€Przykładowe ceny w Maroku (Marrakeszu) w MAD (dirhamy):woda l. – 6 MADkawa – 10-20 MADherbata miętowa (ataj) – 8-15 MADdanie tajine – 25-50 MAD3-5 bananów – 10 MADnaleśnik „na drogę” – 5 MADpocztówka – 2-4 MADznaczek – 9 MADmagnes – 5-20 MADpiwo regionalne (do zdobycia np. w Carrefourze) – Flag: 11 MAD, Cassablanca: 20 MAD100 ml olej arganowy – 80 MAD (sklep z olejkami i ziołami)Odległość Maroka od Polski daje nam ten niesamowity komfort, że nie musimy zwiedzać wszystkiego „na hurra”. Pędzić każdego dnia w nowe miejsce, wracać z podróży bardziej umęczonemu niż po pracy i mieć poczucie ogromnego niedosytu. Świadomości, że wszystko zostało jedynie „liźnięte”, a nie poznane. Żeby nie było, nie krytykujemy takiego systemu podróżowania – sami często jesteśmy do niego zmuszeni. Ale to zwykle w bardziej odległych częściach świata, gdzie wiemy, że powrót prędko się nie zdarzy, lub nawet zupełnie może nie nastąpić. Ale do Maroka warto wybrać się częściej, skoro serwuje dużo więcej słonka niż polska zima, a znajduje się dosłownie rzut beretem od domu. Takim większym beretem i nieco mocniejszy rzut, ale kiedy okazało się, że w tym roku mamy mocno ograniczony czas urlopowy – ze względu na etat Romka – postanowiliśmy wyskoczyć dokładnie na tydzień i tylko w jedno miejsce. A padło na Marrakesz, bo: tak nam pasowały połączenia z Gdańska, bo jest na południu kraju (czyli cieplej!) i miał być najbardziej kontrowersyjnym miastem Maroka, a my lubimy wyzwania. :) No to polecieliśmy!Marrakesz na własną rękę – informacje praktycznetransport z lotniska – oczywiście zawsze jest opcja taksówek, które same Was znajdą, lub lotniskowego autobusu (30 MAD/os), ale my polecamy podejść kilka kroków do głównej ulicy -> za głównym wyjściem z portu lotniczego, idzie się prościutko ulicą – po prawej są parkingi, po lewej płyta lotniska – a na jej końcu jest główna trasa z miejskimi autobusami; należy przejść na drugą stronę ulicy i kawałeczek w lewo znajduje się przystanek do turystycznego centrum (główny Plac w Marrakeszu) – numery: 11, 18 (4 MAD/os)miejska komunikacja – jest bardzo fajnie rozplanowana i w zasadzie wszędzie – na terenie miasta – dostaniecie się bez problemu (i to w cenie 4 MAD/bilet), a WiFi w nowszych autobusach naprawdę pozytywnie nas zaskoczyło!noclegi – jest ogromna baza noclegowa (my znaleźliśmy w bardzo fajnej dzielnicy Kazba poprzez – przejrzyj promocyjne oferty), ale przede wszystkim polecamy zatrzymać się w tradycyjnych riadach – mają niepowtarzalny klimat!gastronomia – głodni tam nie będziecie – masa restauracyjek, garkuchni, stoisk z naleśnikami, owocami, czy sokamibankomaty, kantory – w turystycznej części miasta co kilka kroków, na Nowym Mieście też jest ich sporoapteki – jest ich naprawdę dużo i są dobrze zaopatrzonesklepy – pełno jest małych ciasnych kiosko-sklepików, w których dostaniemy wszystko – od butelkowanej wody, przez dezodorant i wilgotne chusteczki, aż po czekoladę sprzedawaną na kawałki ;) [tego ostatniego raczej nie polecamy]A jeśli nie lubisz podróżować na własną rękę, bo urlop traktujesz jako czas, gdy o nic się nie musisz martwić – nie ma problemu – zawsze możesz skorzystać z oferty zorganizowanej wycieczki z biurem podróży. Grunt, by mieć udane wakacje! :)Co warto zobaczyć w Marrakeszu?(poniżej listy polecanych miejsc, pojawią się podpisane zdjęcia)Medresa Ben Youssef (bilet wstępu: 20 MAD/os) – przepiękna szkoła koraniczna, która stała się naszym ulubionym obiektem podczas tej podróży, perełka architektoniczna ze wspaniałą kolorystyką i sporą ilością zakamarków oraz sal na wyższym piętrze; serio nie mieliśmy ochoty stamtąd wychodzić! W tym budynku nawet toaleta jest ciekawa:D; Medresa znajduje się przy meczecie, ale do niego nie ma możliwości wejścia – tylko wierniPałac El-Bahia (bilet wstępu: 70 MAD/os) – bardzo rozbudowany i piękny, daliśmy sobie na niego zdecydowanie za mało czasu! Piękne zdobienia w salach, fajny motyw z lustrami, ciekawe ogrody, fontanny – jest co oglądać oraz gdzie odpocząć, lub powygrzewać się na słonku; według nas – bardzo godny poleceniaGrobowce Sadytów (bilet wstępu: 70 MAD/os) – może nie brzmi zachęcająco, ale to naprawdę ciekawe miejsce, warte odwiedzenia; niewielkie, ale piękne i bardzo spokojne (w przeciwieństwie do klimatu Marrakeszu), choć pewnie głównie rano – polecamy dopołudniowe godziny; sala z 12 kolumnami robi ogromne wrażenie (miejsce pochówku najistotniejszego z Sadytów – Ahmada al-Mansur); dodatkowo, przechodząc do grobowców, jest okazja obejrzeć [tylko z zewnątrz] bardzo ciekawy meczet KazbyBab Agnau – brama i najstarszy element fortyfikacji zaraz obok Grobowców Sadytów – przy dzielnicy Kazba; to miejsce głównie pod osoby lubiące takie historyczne perełki i chcące zrobić ciekawe zdjęcie; jest to element murów przy głównej ulicy, więc nic się nigdzie nie płaci ;)Plac Dżemaa el-Fna – trudno o nim nie wspomnieć, ale to nie nasza bajka – dużo, głośno, niekoniecznie autentycznie, otępiałe zwierzęta, naciąganie… generalnie chodziliśmy raczej wokół, nie wchodząc w ten wir nakręcanego orientalizmu; na pewno warto podejść na dach jednej z restauracji, gdzie na wejściu kupuje się coś do picia, siada przy barierkach i obserwuje z góry całe zamieszanie; my poszliśmy na chwilę przed zachodem słońca i do lekkiego zmroku – ciekawe doświadczenie obserwacyjne przemiany placu i sam zachód słońca nad meczetem też fajny ;)Meczet Kutubijja – jest dobrym punktem orientacyjnym, stanowi centrum Medyny i jest bardzo ważnym zabytkiem, ale niewierni mogą oglądać go tylko z zewnątrz, co też robi wrażenie; a warto o nim tu wspomnieć, bo jest naprawdę istotną perełka zabytkowej architektury marokańskiejOgrody – wartych odwiedzenia jest kilka, ale mało kto pewnie ma czas na wszystkie; my mieliśmy okazję zobaczyć jeden z bardziej polecanych – La Menara, który na pewno robi fajne wrażenie, gdy pogoda jest przejrzysta i widać w tle góry, my jednak nie widzieliśmy gór, więc nie mieliśmy powodu do zachwytu, za to inny – w centrum Medyny – był dużo piękniejszy, a rzadko jest wymieniany gdziekolwiek – Cyber Parc Arsat Moulay Abdeslam; dodatkowo, to bardzo dobrze wspominamy spacer przez spory gaj oliwny Oliveraie Bab Jdid, udając się właśnie do La Menara i szczerze mówiąc, gaj był dla nas klimatyczniejszy niż słynny ogród (bez turystów, jedynie pojedynczy biegacze i wielbłądy pasące się na trawie;)) /wejścia wszędzie bezpłatneSuki (place handlowe) i inne uliczki, gdzie można zrobić ciekawe zakupy – trochę się ich obawialiśmy, bo miało być męcząco, naganiająco i niepozbycie, ale tak naprawdę wcale nie było tak źle (albo po niektórych krajach – jak: Sri Lanka, Bali, czy Egipt – Marrakesz nam niestraszny;)), sporo potargowaliśmy, nikt nam na siłę niczego nie wciskał i z zakupów jesteśmy zadowoleni ;)Marrakesz, Medresa Ben YoussefMarrakesz, Pałac El-BahiaMarrakesz, Grobowce SadytówMarrakesz, Bab Agnau, KazbaMarrakesz, Plac Dżemaa el-FnaMarrakesz, Meczet KutubijjaMarrakesz, Gaj oliwny Oliveraie Bab JdidSuki – jedno ze stoisk z naczyniamiZ miejsc szczególnie polecanych, na które brakło nam już czasu, wymienimy jeszcze:Pałac El BadiKoubba AlmoravidOgrody: Majorelle i AgdalA, no i pamiętajmy, że medyna w Marrakeszu została wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Warto więc wyruszyć w nią bez żadnego planu, zagubić się, posmakować czegoś unikatowego i tak bardzo dla nas odmiennego. I jeszcze jedno – nie Marakesz, a Marrakesz – przez podwójne „r”. Czytamy czasem fora, czy dyskusje i… no musiałam – wybaczcie! ;)Maroko – czego spróbować?tajine to tradycyjne danie, na które w zasadzie trudno nie trafić; i dobrze, bo jest pyszne, a są też wersje wegetariańskie, więc dla każdego coś fajnego – tylko szukać ulubionego miejsca i smakukuskus (podobnie i nie chodzi tu o same ziarenka z pszenicy durum, a całe danie z dodatkami (do wyboru)zupę harirę do dostania zwykle wieczorami i głównie w garkuchniach; w Marrakeszu np. na Placu Dżemaa el-Fnanaleśniki z pomidorowo-ostrym (lekko ostrawym w zasadzie) nadzieniem – wieczorami, na ulicach – pycha zagrycha! ;)atai (herbata z miętą i cukrem) – do dostania wszędzie i choć początkowo słodycz przeraża, z czasem zaczyna naprawdę smakować…sok pomarańczowy (oczywiście świeżutki, wyciskany)owoce (banany, awokado, truskawki! – zwłaszcza zimą smakują wyjątkowo)Maroko – co warto kupić?arganowe olejki oraz produkty kosmetyczne z ich zawartością (np mydełka) – nawet jeśli nie dla siebie, to na prezent, mają same zalety!zioła i przyprawy – świeże, aromatyczne, dobrej jakości – bez porównania z tym co mamy dostępne w Polscenaczynia – miseczki, talerze, naczynia do parzenia herbaty, czy do tajine – piękne i zwykle ręcznej roboty, cudo!biżuterię – potężny wybór, każda kobieta znajdzie tu coś dla siebie, a panowie… według uznania ;)szale i tkaniny – kolorów i wzorów jest taki wybór, że żal czegoś nie zabrać ze sobą, zamiast wspierać światowe marki taśmowe i ryzykować, że sąsiadka kupi w Polsce w tym samym sklepie… ;)skórzane wyroby – to już w zależności od tego, czy jesteśmy zwolennikami takowych, czy też nie, ale podobno warto jak ktoś lubiażurowe ozdoby, lampy itp. – do bagażu podręcznego nam nie weszły, ale mnie urzekły niesamowicie i następnym razem chyba nie odpuszczę!Maroko – o czym warto wiedzieć?jak się ubrać w Maroku, albo kobieta w Maroku – to były pytania, które wpisywałam w wyszukiwarkę przed wyjazdem i nie bardzo mogłam znaleźć odpowiedź, dlatego dzielę się tym, co w końcu udało mi się dowiedzieć – pamiętaj, że jest to kraj muzułmański, więc zawsze mile widziany jest skromny ubiór (bez przesady, ale jednak – ramiona i kolana dobrze jest zasłonić, o wyciętych dekoltach nie muszę wspominać?), włosów nie trzeba okrywać i pod tym względem to tolerancyjne miejsce; zdarzają się oczywiście kobiety, które chodzą ubrane „po swojemu”, ale – jak podkreślają Polki mieszkające w Maroku, lub znające chociaż język którym posługują się miejscowi – tylko na własną odpowiedzialność, bo można osiągnąć tylko coś, co z szacunkiem wobec kobiety nie ma nic wspólnego; także warto się zastanowićjedni twierdzą, że ludzie są cudowni, inni, że niekoniecznie, ale my nie mamy złych doświadczeń; za to Karol, dzięki temu, że podróżował nie tylko po miastach, ma wręcz bardzo pozytywne wrażenia dotyczące Marokańczykówjednak niezmiennie – w turystycznych miejscach (w Maroku, jak i w każdym innym kraju!) – mamy oczy dookoła głowy, w tłumie, czy na targach – torba objęta, mocno przy sobie i zawsze uwaga na kieszonkowcówprzed każdym jedzeniem myjemy ręce, a najlepiej mieć zawsze żel antybakteryjny! – może uratować nam urlop…woda do picia – najlepiej zawsze butelkowana, kupiona w sklepie; ewentualnie dobrze przegotowanatargowanie się jest częścią kultury, ale w sytuacji, gdy cena jest wystawiona przy produktach, to już zwykle nie podlega dyskusji (chyba, że bierzecie coś w większych ilościach, to nam się udało trochę zejść jeszcze z całościowej kwoty)napiwki nie są wymagane, ale zawsze mile widziane (uwaga na wydawaną resztę w turystycznych restauracjach, nam się zdarzyło, że kelner sam odłożył sobie spory napiwek i gdybyśmy nie przeliczyli, to nikt by się nie zorientował; i tak mieliśmy zostawić, ale niekoniecznie aż tyle, za średnią obsługę tak naprawdę…)Reasumując :)Zostawiamy ten praktyczny post na świeżo po podróży, by pomógł zorganizować niejedną wyprawę. Ale to nie wszystko, co mamy do opowiedzenia o naszej przygodzie z Marrakeszem. Dodatkowy wpis, z większą ilością zdjęć, historii, spotkań i przemyśleń, znajduje się w formie 5 wyjątkowych momentów z Marrakeszu (klik). Natomiast tutaj skupiamy się na kluczowym pytaniu: czy warto lecieć do Marrakeszu? i odpowiadamy – oczywiście, że warto! Każdy ma swoje oczekiwania co do podróży i jednym na pewno bardzo się spodoba, innym prawdopodobnie trochę mniej. Ale niezaprzeczalnie, jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju, zabytki piękne i orientalne, słońce świeci mocniej niż w Polsce, owoce są pyszne, a kuchnia aromatyczna i ciekawa. Do tego, Marrakesz, to świetna baza wypadowa (choćby na rowerze, tak jak Karol) zarówno nad morze, jak i w góry, na pustynię, czy do Casablanki. Nam dodatkowo udało się bardzo odpocząć, a taki mieliśmy plan. Wstawać nie na budzik, jeść późne śniadania, kawa niemal w południe i na pełnym słonku wyruszać w miasto, by spędzić dzień bez komputera, urywających się telefonów i pracy. Poza tym ten atai do teraz chodzi nam po głowie, a w domu przesłodzona herbata miętowa tak nie smakuje… czyli warto! ;)EwaPodróżniczka z muzyczną duszą, muzykologicznym wykształceniem i artystycznym podejściem do świata. To tak w jednym zdaniu :)Generalnie, kocham wszystko czym na co dzień się zajmuję. A że jest tych zainteresowań z milion, to wciąż brakuje mi czasu, by pomieścić je pomiędzy snem, a snem. Ale jakoś udaje mi się przechodzić przez życie tanecznym krokiem i chłonąć je cała sobą. Podobno też nigdy nie przestaję się uśmiechać. I coś w tym jest! Zwłaszcza, gdy w pobliżu czuję aromatyczną czarną kawę…;) Ale może tyle o mnie. Poczytaj lepiej o podróżach, miejscach, ludziach i kulturze widzianej moimi oczami. A jest o czym, bo ten świat jest obłędnie ciekawy, a ja uwielbiam dzielić się wszystkim tym, co mnie fascynuje! ♡
co warto zobaczyc w marrakeszu